Jak dla mnie to golenie nóg jest uciążliwe. Istna syzyfowa praca. A na widok depilatora przechodzą mnie ciarki. Kiedy go używam, czuję się jak masochistka...
Tak więc postanowiłam kupić woskownicę. W zestawie był podgrzewacz, przewód zasilający, 50 pasków fizelinowych i 6 różnych wkładów z woskiem. Za wszystko zapłaciłam niecałe 100zł.
Wiem, że woskowanie też nie należy do przyjemnych zabiegów, ale przynajmniej nie jest to tak powolne cierpienie jak w przypadku depilatora. Wystarczy dobrze napiąć skórę i szybko zerwać pasek i po krzyku. A propos pasków, to spokojnie można używać płótna np. ze starego prześcieradła podartego na paseczki.
Wkłady mają pojemność 100 ml. Ja mam akurat same wkłady z szerokimi rolkami, ale dostępne są też rolki wąskie. Woski różnią się kolorami i niby przeznaczeniem, jednak ja nie widzę różnicy.
Czas, który jest potrzebny na podgrzanie wosku to około 20-30 min. W trakcie woskowania jeśli wosk trochę ostygnie można śmiało podłączyć kabel z powrotem nie przerywając zabiegu. Właśnie dlatego zamówiłam sobie woskownicę z kabelkiem, a nie z bazą.
Na koniec resztki wosku usuwa się najzwyklejszą oliwką do ciała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze. Są dla nas nagrodą za pracę włożoną w tworzenie tego bloga (nawet te z konstruktywną krytyką). Z pewnością odpowiemy na Twój komentarz i zajrzymy na Twojego bloga.